Rozmowy z duszą
seria 30 fotografii, 2022 – 2025
Rozmowy z duszą – autoportret w świetle i cieniu
„Rozmowy z duszą” to cykl autoportretów powstałych z potrzeby zatrzymania się w miejscu, gdzie milknie zewnętrzny świat, a zaczyna się prawdziwy dialog — cichy, osobisty, często niewygodny.
Fotografia stała się dla mnie przestrzenią do spotkania ze sobą. W tych kadrach nie chodzi o twarz, lecz o obecność. O to, co wychodzi z cienia, i o to, co pozostaje w mroku. Ciemność i światło nie są tu tylko estetycznym wyborem — to symbole wewnętrznych procesów: niepewności, poszukiwań, ale i momentów olśnienia. Każda praca to szept, pytanie lub odpowiedź. Czasem niepewna, czasem bolesna, ale zawsze szczera.
W świecie pełnym hałasu i pośpiechu, zapraszam do zatrzymania się. Do słuchania. Do zadania sobie pytań, na które zwykle brakuje odwagi: Kim jestem, kiedy milknie świat? Co mówi moja dusza, gdy w końcu ją słyszę?
Autoportret jest dla mnie formą słuchania. Światło — głosem. Cień — milczeniem. Granica między jednym a drugim staje się polem rozmowy z tym, co najgłębiej ukryte.
Nie szukam odpowiedzi. Szukam prawdy.
Jeśli zatrzymasz się na chwilę, być może w tych obrazach odnajdziesz coś z własnych rozmów — z duszą, z cieniem, ze światłem.
Lilianna Ligęza-Jasik
To jest historia kobiety. Kobiety, która mieszka w każdym, w każdej z nas. Kobiety, która
szuka ciszy. Szuka w ciszy głębi. Szuka w ciszy słów, szeptów a czasem głośnych dźwięków.
Ta moja, najbliższa, kiedyś mnie zapytała, czy w mroku można znaleźć ukojenie? Czy w
ciemności dźwięki mogą dodać otuchy?
Nie wiedziałam. Poczułam, że musi to sama przeżyć. Że musi sama wejść w ten mrok, by go
doświadczyć, poznać. Poczuć jego siłę i to, czy może być tam bezpieczna.
W mroku bywają ślady światła. Czasem coś rozbłyśnie, rozświetli jak wspomnienie. Jak
dobra myśl. Jak dobra wróżka.
Czasem to światełko pokaże dobrą drogę a czasem świeci zbyt krótko, by pójść w tę stronę.
Pozwoliłam jej wejść i być. Przebywać w tym mroku tak długo jak chciała. Za każdym razem
wychodziła silniejsza. Bardziej uśmiechnięta albo spokojniejsza. Czasem zdezorientowana,
ale wtedy długo myślała, w ciszy, wsłuchując się w siebie i przestrzeń wokół niej.
Nie wiedziałam, jak jej pomóc.
Moja cisza podpowiedziała mi:
„Przecież nie o to chodzi, by przeczekać burzę, ale żeby nauczyć się tańczyć w deszczu.”
Pewnego dnia zniknęła. Zostawiła mi kartkę, na której było napisane:
„Czułość, to najlepsze, co mogę sobie podarować.”
Mam nadzieję, że obdarowuje się codziennie i nigdy nie przestanie…
Kurator: Beata Mendrek
Galeria ZPAF Katowice, 2025

























